Zbliża się piękny i wyjątkowy dzień. I choć nie jest to mój ślub, bo ten mam już daaawno za sobą, to czuję się niemal tak podekscytowana, jak przed moim własnym. Będę świadkową na ślubie siostry i od niemal samego początku biorę udział we wszystkich przygotowaniach. Ta ślubna energia rozpiera mnie tak bardzo, że postanowiłam trochę jej z siebie wyrzucić na blogu. A więc dzisiaj o wyzwaniach świadkowej, ale też o satysfakcji, jaka płynie z pełnienia tej roli.
Największe wyzwania w byciu świadkową na ślubie
Ostatnie miesiące dały mi obraz tego, co jest najtrudniejsze w roli świadkowej. Oto moje typy:
- Wieczór panieński. W moim przypadku to było podwójne wyzwanie, bo nie dość, że musiałam sprostać organizacyjnie, to jeszcze miałam do czynienia z uczestniczkami przynajmniej o kilka lat młodszymi ode mnie. Ja, poważna i odpowiedzialna żona i matka (tak, tak!), musiałam zorganizować rozrywki młodym dziewczynom, nie wiedząc, co jest teraz w modzie, jakie atrakcje je zainteresują i czy przypadkiem nie będzie zbyt sztywno i nudno. Na szczęście z pomocą dziewczyn udało nam się wspólnie wybrnąć z kłopotu. Wieczór panieński spędziłyśmy najpierw na relaksacyjnym masażu, następnie na przepysznej kolacji, a na samym końcu na imprezie w barze na otwartym powietrzu, w ciepłą wakacyjną noc. Nie była to może szalona noc, ale bawiłyśmy się bardzo dobrze i swobodnie, a kolorowe drinki przez cały wieczór poprawiały nam humor i dodawały energii do tańca.
- Wybór sukni ślubnej. Moja Panna Młoda była niestety bardzo wybredna. Odwiedziłyśmy niejeden salon sukien ślubnych w Łodzi i rozważyłyśmy chyba wszystkie możliwe opcje. Byłam tak naprawdę jedyną osobą, która nadawała się na doradczynię w tym temacie, dlatego sporo odpowiedzialności spoczywało na mnie. Mama jest zbyt konserwatywna, żeby zrozumieć obecne trendy w modzie ślubnej, przyszły mąż nie może być przy wybieraniu, bo to podobno przynosi pecha, a koleżanki mojej siostry miały problem z wygenerowaniem aż takiej ilości wolnego czasu, aby móc jej towarzyszyć w tournee po salonach ślubnych. Sprostałam i temu wyzwaniu! Suknie ślubne w Łodzi są zachwycające, ale ta jedna, jedyna, którą wybrała Panna Młoda, jest naprawdę wyjątkowa. Nie należy do skromnych kreacji – ma dość mocno wycięty dekolt i błyszczące elementy, które nadają jej wygląd sukni balowej. Ale prezentuje się zniewalająco!
- Relaksowanie Panny Młodej. To zadanie, które wyznaczyłam sobie sama. Widząc, jak biedna siostrzyczka przejmuje się przygotowaniami, chce wszystko dopiąć na ostatni guzik i wciąż załatwia jakieś przedślubne sprawunki, postanowiłam, że muszę ją trochę wyluzować. Stres mógłby odbić się nie tylko na jej samopoczuciu, ale także na zdrowiu. Zapisałam ją więc na masaż, a kilka dni temu wzięłam do kina na komedię romantyczną. To takie proste przyjemności, ale pozwoliły jej (i mi też!) na chwilę oderwać się od załatwiania spraw i znaleźć odrobinę czasu dla siebie.
Ślub już lada dzień, a ja nie mogę się doczekać, aby zobaczyć moją młodszą siostrę na ślubnym kobiercu, w przepięknej białej sukni ślubnej, z przystojnym mężczyzną u boku, który ma jej odtąd towarzyszyć w życiu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko i że poradzę sobie z pozostałymi wyzwaniami świadkowej. Trzymajcie kciuki!
Najnowsze komentarze